Krokodyl

Pragnął krokodyl mieszkać w salonie,
marzył o łóżku, wielkim balkonie.
Myślał i myślał. Chodził bez celu,
w końcu wynajął pokój w hotelu.

Kiedy przebywał w nim od miesiąca,
to brakowało mu wody, słońca.
Nudził się przy tym niesamowicie,
aż w końcu zerwał się raz o świcie.

Kręci się, wierci! Szuka przestrzeni,
salon, na wodę chętnie by zmienił;
calutki spokój w hotelu zmącił,
gdzie się nie ruszy, zaraz coś trąci!

Co weźmie w łapę, zaraz wyleci,
stłukł po kolei wszystko – jak leci:

lustro w pokoju, szybę w salonie,
kubek z herbatą, piękny wazonik,
okno w futrynie, stoliczek szklany;
traci już nerwy, jest załamany…

a potem prysznic, muszlę w łazience,
zlew z porcelany, małą wanienkę,
żyrandol, świecznik oraz komodę.
Taką wyśnioną, miał tam wygodę.

„To nie jest miejsce dla krokodyli!
W samych męczarniach byśmy tu żyli.
Hotel jest dobry, ale dla ludzi,
wszystko zaczyna mnie tutaj nudzić.

Gdzie moja rzeka, wolność, swoboda?
Tamtego życia mi bardzo szkoda…
zabierzcie, proszę, już te wygody,
wracam czym prędzej do swojej wody!”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *