Wróbel, na sieci telefonicznej,
wciąż podsłuchuje rozmowy liczne.
Wiedzie ciekawe życie na drucie,
to co usłyszał, opiszę w skrócie.
– Halo, dzień dobry! Tu mówi Ala,
czy dodzwoniłam się do szpitala?
– Nie, proszę pani, to jest pomyłka,
przy telefonie Antoni Piłka.
– Czy to policja? – Tak, posterunek.
– Właśnie widziałem w parku rabunek!
Moje nazwisko? Bartłomiej Beja.
Ruszcie się, prędko, łapcie złodzieja!
– Zastałam może pana Marcina?
Jak to, kto mówi? Jego dziewczyna,
Basia z Krakowa, to oczywiste!
Nie ma go? Szkoda. – Poszedł nad Wisłę.
– Czy pogotowie? Dzwonię spod Łodzi,
moja córeczka na świat przychodzi.
Rodzi się dziecko, w okropnych bólach,
przyślijcie prędko jakiś ambulans!
– Witaj Zosieńko, pożycz mi proszę,
jakiś drobiażdżek. Tę małą broszę
i bransoletkę srebrną na rękę,
i przy okazji swoją sukienkę.
Sami widzicie, nie oszukuję,
że wróbel siedzi i podsłuchuje!
Lecz czy to miło, powiedzcie sami,
być tak przez kogoś podsłuchiwanym?