Burak maruda

Zaprosił burak boćka na pole,
by mu wykrzyczeć swoją niedolę.
– Doszły mnie słuchy i są poszlaki,
że Ty Bocianie zjadasz buraki.

– Panie kolego, buraczku słodki,
zapewniam pana, to tylko plotki!
Może wyjawisz, a któż to taki
śmie mnie oskarżać, że jem buraki?

– Wszyscy to mówią. Krakały wrony,
że od buraków dziób masz czerwony,
panie bocianie, kolego drogi.
I mało tego, czerwone nogi!

– Czy nie przesadza pan troszkę aby?
Ja zamiast warzyw uwielbiam żaby.
A kiedy marsza grają mi kiszki,
połykam: kreta, żmiję, modliszki.

Kiedy tak wrzeszczał o piątej rano,
szybko buraka z pola wyrwano!
I dla świętego widać spokoju,
by się nie kłócił, zamknięto w słoju.

Lecz znowu słychać lamentowanie.
– Co pan tu robi? Hej, panie chrzanie?!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *