Małpom dziwnie dziś wesoło,
obrażają wszystkich wkoło.
Wśród gałęzi gęstych siedzą
i o wadach innych bredzą.
– Zebra, to koń z Bożej łaski,
ni to w pręgi, ni to w paski.
Spójrzcie na tę jej budowę,
toż to ciało niemal krowie!
Grzywa, jak na starym ośle,
ledwo na jej skórze rośnie;
a te uszy – widzieliście?
Jakby dwa zwiędnięte liście.
Patrzcie, jakie ma kopyta,
to kopyta są (że spytam?).
I jej oczy, ta figura,
ogon prawie jak u szczura.
Nogi może ma i ładne,
tylko chodzi mało zgrabnie;
nos piękniejszy u prosiaka!
Ot i cała zebra taka.
Tak się małpy z zebry śmiały,
że aż z drzewa pospadały!
Teraz jest im niewesoło,
śmieją się z nich wszyscy wkoło.