Raz zapukał do mnie ktoś.
– Kto tam? Pytam. – Tutaj gość.
– Nie otwieram drzwi nikomu,
bo dorosłych nie ma w domu!
– Ależ otwórz, mój młodzieńcze,
a natychmiast się odwdzięczę;
dam ci za to garść słodyczy,
mam ich tyle, że nie zliczysz.
Znam też dobrze twoją mamę,
mówię prawdę i nie kłamię;
więc nie zwlekaj, drzwi otwieraj,
nikt cię, chłopcze, nie nabiera.
– Ale przecież nie znam pana!
A mi wciąż powtarza mama:
Nie otwieraj drzwi nikomu,
kiedy sam przebywasz domu.