Skubie trawę byk na łące
i przygląda się biedronce;
kiedy dostrzegł grzbiet czerwony,
uciekł z łąki, wystraszony.
Do szamanki wnet się udał.
Wrony, która czyni cuda!
Pomieszkuje tuż za miedzą,
wszyscy wkoło o tym wiedzą.
– Ratuj mnie przed złą biedronką,
ona chce mnie żywcem połknąć!
To jest potwór, który skrycie
czyha wciąż na moje życie.
– Nic się nie bój, miły byku,
ja tu mikstur mam bez liku.
Przepis zrobię wyjątkowy
i biedronki zmienię w krowy!
Po czym ogień rozpaliła
i w kociołku uwarzyła:
ząbek krówki, która rano
gryzła ulubione siano;
oko pawia, to z ogona;
kości, które miała wrona;
oddech osy, róg jelenia;
odrobinę swego cienia;
łuskę leszcza, co w jeziorze
chwalił się, że był nad morzem.
Sarnie kropki, skrzydło muchy,
najgłośniejszy skrzek ropuchy.
I użyła trochę magii,
aby dodać mu odwagi.
– Łapu-capu: ogon tchórza,
sto piorunów, łapka kurza,
kozia bródka, muchomory.
Wracaj byku do obory,
a gdy będziesz znów na łące,
dobrze przyjrzyj się biedronce.
Nie bój się, spokojna główka!
To od dzisiaj boża krówka.