Kasztan Popiołek i przygoda z jeżykiem
Część IV
Po silnej burzy, Kasztan Popiołek
zaczął naprawiać swój mały domek.
Niestety, w nocy tak mocno wiało,
że mu pół dachu z domu zerwało.
Kiedy zmęczony skończył naprawę,
słuch jego przykuł cichy płacz w trawie.
Podszedł ostrożnie, patrzy… nie wierzy!
Przed nim malutki, płaczący jeżyk.
– Skąd się tu wziąłeś? Spytał Popiołek,
gdzie twoja mama, tata i domek?
– Nie wiem, Kasztanku, bo zabłądziłem,
w nocy tak wiało, że się zgubiłem.
– Dobrze już, nie płacz, ja ci pomogę,
mam świetny pomysł, ruszajmy w drogę!
Szli po polanie, gdzie mniszek rośnie,
później skręcili przy starej sośnie.
Przeszli przez pole złotej pszenicy,
której jest pełno w tej okolicy.
Potem minęli wielki stóg siana,
by wreszcie dotrzeć pod dom bociana.
Bocian Wojtaszek ma gniazdo duże,
mieszka na dachu, wysoko w górze.
Zna się z Popiołkiem od maleńkości,
ponieważ często u niego gości.
Wtem zaklekotał bociek radośnie
– Kle, kle, witajcie kochani goście!
Widzę, że macie jakieś zmartwienia,
no mówcie śmiało, w słuch się zamieniam.
Kiedy wysłuchał bocian przybyszów,
to odpowiedział im bez namysłu.
– Ja wiem, gdzie mieszkasz, trzymaj się bracie,
zaraz będziemy w jabłkowym sadzie.
Usiądźcie razem na moim grzbiecie,
chwyćcie się mocno, będziemy lecieć!
I pofrunęli razem z bocianem,
zwrócić jeżyka tacie i mamie.
Kiedy po chwili wylądowali,
rodzice jeża ich przywitali.
Szczęścia, radości nie było końca,
aż do samego zachodu słońca.