Wypisałem się ze społeczeństwa na własną prośbę
i stanąłem w kolejce do niebytu.
Żyję, choć jest to tylko egzystencja.
Wolność odfrunęła bezpowrotnie;
niektórzy twierdzą, że może jeszcze wrócić
bylebym tylko mocno w nią wierzył.
Wyruszyłem w podróż do nieznanego mi świata,
niczym Kolumb. Odkrywam nieznane zakamarki swoich odczuć, nowych przyzwyczajeń i poczynań.
Na wadze uczuć położyłem smutek.
Szala natychmiast wystrzeliła w kosmos,
a ja nie mam nic na przeciwwagę.
Są pewne, zamknięte drzwi.
Boję się ich.
Każdego dnia coraz bardziej się boję.
Z czasem skała twardnieje ale później kruszeje.
Dzisiaj usłyszałem klucz żurawi.