Hen, wysoko na drabinie,
stoi człowiek przy kominie.
Zdrowie, życie swe naraża
ciężką pracą kominiarza.
Pan kominiarz w cylinderku,
zacny fach posiada w ręku.
Nosi szczotkę, kulę, linę,
by usuwać brud w kominie.
Chodzi niczym kot po dachu
i nie czuje przy tym strachu.
Z sadzy czyści nam kominy,
przed nastaniem mroźnej zimy.
Kiedy skończy swoją pracę,
będzie ciepło w domu, chacie.
Piece zaczną, pełną mocą,
grzać bezpiecznie dniem i nocą.
Moja mama wciąż powtarza
– Gdy zobaczysz kominiarza,
złap za guzik, jak najprędzej,
wtedy szczęścia ci przybędzie!