Nie zapomnę twoich oczu,
długich rzęs, jak lot łabędzia,
ust czerwonych, ciepłych spojrzeń
i słów, które tak pamiętam,
twej postaci w świetle słońca,
i motyli tuż nade mną.
Nie zapomnę ciebie, matko,
nigdy, to już wiem na pewno.
Jeszcze było tyle marzeń,
które noc mi odebrała.
Tylko zapach pomarańczy
krąży w białych korytarzach.
Szarobure dni, jak wrony,
co przysiadły na kamieniu.
Puste serce, w pustym domu,
życie biegnie, nie ma celu.
Nie została nić pajęcza,
ani jeden obraz wokół,
lecz na zawsze zapamiętam
łzę ostatnią z twoich oczu.