Duży kłopot

Przeszedł słonik świat daleki,
by się napić wody z rzeki.
Smakowała wyśmienicie,
więc codziennie pił o świcie.

Nie potrafią dać mu rady,
krokodyle ani żaby.
Coraz mniej jest wody w rzece,
więc krokodyl do żab rzecze:

– Ja już mam zszarpane nerwy,
słoń przychodzi tu bez przerwy!
Zróbcie coś – kochane płazy,
bo zginiemy marnie razem.

Rzeki nie da się zasłonić,
trzeba słonia stąd przegonić!
Na to głośno mała żaba:
tylko, czy to tak wypada?

Przyszedł hipopotam stary,
pokojowe ma zamiary.
Usiadł, słuchać nie przestawał
i powiedział: prosta sprawa.

Wiele widywałem słoni,
strasznie boją się gryzoni.
Każdy wie, od dziecka słyszy,
że ich wróg, to groźne myszy.

Mała żabka i gad spory,
odwiedzili mysią norę

– Pomóż myszko, bo czas mija,
a słoń wodę nam wypija.
Tobie się na pewno uda,
przegoń tego belzebuba!

Wtem słoń idzie, wolno kroczy,
wie, że nikt mu nie podskoczy.
Długa trąba, wielkie uszy,
kość słoniowa, pięć ton tuszy.

Wyskoczyła myszka z trawy:
– Dosyć, starczy tej zabawy,
(krzyczy głośno i donośnie)
zmykaj prędko, gdzie pieprz rośnie!

Słoń – choć zwierzę ciężkiej wagi,
to zabrakło mu odwagi,
Zwiał na widok myszki małej,
byle szybko i najdalej.

Teraz żaby, krokodyle,
wspominają piękne chwile,
a słoń mija ich z daleka,
wreszcie pełna płynie rzeka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *