Ekspres Polarny

Wjechał na stację ekspres polarny,
jedyny pociąg kontynentalny.
Start w Anadyrze, meta w Lizbonie.
Tłum pasażerów w każdym wagonie.

Ziścił się piękny sen kolejarzy,
wreszcie i dla nich cud się wydarzył.
Oto machina jak malowana,
w świecie dalekim oczekiwana.

Wyborne chwile i piękne czasy
(pisze reporter z lokalnej prasy).
Czeka nas sława, wielkie pieniądze,
wizyty gości, tłuste miesiące.

Już jest na trasie, relacjonuje,
to będzie bomba, w kościach to czuję.
Nagle… sensacja. Ekspres zaginął!
Nie taki przecież miał być ten finał.

Migiem donosi prasa z Bangkoku:
„Pociąg widziany był w Białymstoku”.
Podobno bywał gdzieś w Bukareszcie,
lecz czy to prawda? Raczej nie wierzcie.

Dochodzą słuchy, że stał w Opolu,
w Moskwie, Warszawie i w szczerym polu.
Każdy przypadek sprawdza policja;
ten cały skandal, to ponoć fikcja.

Do bukmachera czasem gracz zajdzie
(dwa do jednego, że się nie znajdzie).
Na giełdach spadki, wielka panika
(na żywo gada jakiś dziennikarz).

Znany jasnowidz czarno to widzi,
w modlitwie Chrześcijan, wspierają Żydzi.
Miało być pięknie i legendarnie,
a wyszło lipnie, słabo i marnie.

Ksiądz na ambonie prawił kazanie
– Diabeł opętał was, parafianie!
Kto nim pojedzie, czeka go zguba.
Musicie wyrzec się belzebuba.

Szukać zaczęli go tropiciele,
szczęścia, niestety, nie mieli wiele.
Śliska to sprawa, jak w dłoni mydło,
gdzie jest, do kroćset, ten pociąg widmo?!

W całym tym tłoku i zamieszaniu,
reporter wyznał na poczekaniu
– Ja zapomniałem (nie wiem dlaczego)
dopisać, że to makieta lego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *