Kwoka i Kogut

Kogut, budząc się w kurniku,
zapiał głośno – Kukuryku!
Pod podłogą, w ciemnej dziurze,
znalazł jajko, chyba kurze?

Biegiem leci stara kwoka
– Palce w tym maczała sroka,
te ptaszyska już tak mają,
zdaje się, że to jej jajo.

Kogut:
– Sprawy mają się inaczej…
ja śmiem twierdzić, że jest kacze,
zniosła kaczka, gdzie popadło;
zawsze było z niej dziwadło.

Kwoka:
– Podejrzewam (tak w ogóle),
że to chyba gęsi którejś.
Szarogęszą się w zagrodzie,
zamiast siedzieć w jakiejś wodzie.

Kogut:
– Jednak, patrząc z drugiej strony,
przypomina jajo wrony
albo kani (tego ptaka);
obym tylko nie wykrakał.

Kwoka:
– Mogła także znieść je czajka,
one mają brzydkie jajka,
lub (co gorsza) mewa śmieszka,
ale ona tu nie mieszka.

Kogut:
– Na mój gust, jest „z dolnej półki”,
nie wykluczam, że kukułki.
W każdym razie, ktoś podrzucił,
bym się z tobą dziś pokłócił.

Nagle… jajko się ruszyło!
Prędko z dziury wyskoczyło,
narobiło szumu wszędzie
i roztłukło się o grzędę.

Kwoka:
– Nie mam żadnej wątpliwości,
kto w kurniku się rozgościł.
Wszyscy wkoło powiadają,
że to przecież nasze jajo.

Kogut:
– Śmiechu warte, boki zrywać,
znowu dałem się wykiwać.
Jedno powiem ci, złociutka,
ktoś wystrychnął nas na dudka!

Kwoka:
– Przecież to nie twoja wina,
cieszmy się, bo mamy syna!

Kogut:
Ja, już żyję myślą taką,
że od dzisiaj będę tatą!

Kwoka:
– Teraz, kiedy nas jest troje,
jestem pewna, że to moje.
Niech mi powie tutaj który…
czyż nie piękne pisklę kury?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *