Dzisiaj w beczce wielki ścisk,
słychać zewsząd głośny pisk.
Problem stary jest jak świat,
bo ogórkom miejsca brak.
Rozpoczęły więc rozmowę,
gdyż przybyły właśnie nowe.
Oskarżają się wzajemnie,
dość stanowczo, lecz uprzejmie.
– Proszę! Posuń się troszeczkę,
całą pan zajmujesz beczkę.
Znowu włazisz mi na głowę,
a to przecież jest niezdrowe
i nieskromnie dodam jeszcze,
że na plecach czuję dreszcze,
gdy pomyślę, iż w tym czasie,
ktoś nade mną ciągle pcha się.
– Droga pani ogórkowa.
Mnie od ścisku boli głowa.
Może zabrzmi to dosadnie,
tak wygląda życie na dnie.
Gdyby pani tak zechciała,
stanąć bliżej tego pana,
odrobinkę, trochę w bok,
może mniejszy byłby tłok?
– O! Przepraszam drogi panie,
co ma znaczyć to gadanie?
To po prostu niesłychane,
takie słowa mówić damie.
Od pokoleń jestem znana
i przez ludzi uwielbiana.
Proszę mi nie prawić bzdur,
co za prostak, co za gbur.
Tak ogórki się kłóciły,
że aż szybko się skisiły;
więc wynika z tego jasno,
że w beczułce ma być ciasno.