Wcześnie rano, ścieżką wąską,
spaceruje gąsior z gąską.
Uczą dzieci (od małego),
jak należy iść gęsiego.
Więc gromadka, jak po sznurku,
wolno tupta po podwórku;
lecz z malcami krucha sprawa,
najfajniejsza jest zabawa!
Pierwsza gąska wciąż dziwaczy,
twierdzi, że ma kuper kaczy,
a na widok ptasiej zbiórki,
już dostała gęsiej skórki.
Z tyłu, jej braciszek młody
szepcze – Ja się boję wody.
No to kłopot jest nie lada…
zwłaszcza, że dziś mocno pada.
Trzecia brudna jest w połowie,
bo brat włazi jej na głowę.
Czwarta znowu, ledwo człapie,
za nią siostra muchy łapie.
A najmłodsze, moi mili,
też nie traci ani chwili.
Koziołkuje, fika, skacze
i ogłasza, że jest kacze.
Mamie nerwy już puszczają
– One nic mnie nie słuchają!
A ja uczyć chcę gromadę,
jak dać w życiu sobie radę.
Nie rozchodźcie mi się gąski…
szereg przecież ma być wąski.
Bardzo proszę, hej, dzieciaczki!
Wyście gąski, a nie kaczki.
Ojciec patrzy srogim wzrokiem
– Dalej dzieci, równym krokiem.
Już wystarczy wam tych biegów,
wracać prędko do szeregu.
Stojąc w deszczu, cały moknę.
A niech gęś to wszystko kopnie!