Wielka słonica Balonia,
bardzo kocha męża, słonia.
Ten łakocie jej kupuje
i niczego nie żałuje.
– Bardzo proszę Cię, kruszynko,
nie patrz na mnie, taką minką.
Nie przystoi to kobiecie,
aby była wciąż na diecie.
Chcesz? Poprawię Ci humorek,
zakupiłem pączków worek
i faworków dwie skrzyneczki,
dla kochanej dziewczyneczki.
– Ależ spójrzże, mój kochany,
ledwo mieszczę się przez bramę.
Kiedy wkładać chcę sukienkę,
to przechodzę straszną mękę.
Spodnie także są za małe,
cisną mocno, niebywale.
Mam słoniowe, wielkie ciało,
a ja przecież jem tak mało!
– Co też mówisz, mój szczypiorku,
proszę, zanurz trąbę w worku.
Wiedz, że dla prawdziwej damy,
nie są ważne kilogramy.