Pan Zdziś miał wiele warzyw w ogrodzie,
przychodził wszystkie podlewać, co dzień.
Czy to był seler, czy koper młody,
żadnej roślinie nie szczędził wody.
Rozsadzał, zbierał i pielęgnował,
wyrywał chwasty. Ciężko pracował.
Pewnego razu, pieląc buraki,
zdziwiony odkrył czerwone maki.
– Co teraz począć? (Westchnął ogrodnik).
W moim ogrodzie zamieszkał szkodnik!
Zielsko się mnoży i powolutku
zasiewa zamęt w całym ogródku.
Jedno jest pewne, tak być nie może!
Natychmiast idę po swoją kozę.
Każę jej wskoczyć pomiędzy grządki
i wreszcie zrobić z chwastem porządki.
Pomysł miał dobry, lecz szczerze powiem,
że to nie całkiem wyszło na zdrowie,
bo finał z kozą był oto taki:
zeżarła wszystko, tylko nie maki.