– A co tam słychać w szkole, syneczku?
– Nic, mamo, wszystko jest w porządeczku;
skoro już pytasz, to wyznać muszę,
że w swojej klasie jestem prymusem.
Przede mną teraz kolejny krok,
chcę być najlepszy przez cały rok!
Lecz synek mamie wydał się skryty,
więc poprosiła go o zeszyty.
– Ale ty wcale nic nie potrafisz,
masz trzy jedynki już z geografii!
Bałtyk to morze, a nie jezioro.
Oj, widzę tutaj perełek sporo.
Z historii mylisz najprostsze daty,
dziś Dzień Zwycięstwa, a nie Dzień Taty.
Za to z biologii jesteś jak orzeł!
Już chyba gorzej tu być nie może.
Pan wuefista pisze uwagi,
że jeszcze nie znał takiej łamagi?!
Z samej plastyki masz cztery dwóje!
Jak ja cię, synu, źle wychowuję.
Z fizyki jesteś pierwszy… od końca;
piszesz, że Ziemia większa od Słońca?
Na chemii proszą ciebie od razu,
abyś na lekcji nie puszczał gazów!
W muzyce nigdy nie czułeś rytmu,
jedynka za to, że nie znasz Hymnu?!
Z techniki jesteś na szarym końcu
(to ci wybaczam, masz to po ojcu).
Z polskiego robisz okropne błędy,
przez u otwarte piszesz „którędy”?
Dwója za dwóją z matematyki.
Ogólnie mówiąc, masz złe wyniki.
Tak, synku, to jest kolejny krok,
by zostać w klasie następny rok.